"Dzień nastania nocy" - Samantha Shannon | recenzja fantasy o smokach


Tytuł: "Dzień nastania nocy"

Autor: Samantha Shannon

Data publikacji: 08.03.2023

Gatunek: Fantasy

Liczba stron: 1280


Opis fabuły (od wydawcy)

Tunuva Melim, siostra Zakonu, przez pięćdziesiąt lat przygotowywała się do walki z wyrmami – ale od czasu pokonania Bezimiennego na świecie nie pojawił się żaden z nich. Młode pokolenie zaczyna kwestionować zasadność istnienia Zakonu.

Na północy Sabran Ambitna poślubia nowego króla Hróth, by ocalić chylące się ku upadkowi królowiectwo. Ich córka Glorian pozostaje w cieniu rodziców – zgodnie ze swoją intencją.

Smoki Wschodu od wieków trwają w uśpieniu. Dumai zamieszkuje na Seiiki w górskiej świątyni, której wierni usiłują zbudzić bogów z Długiego Snu – jednak ktoś z przeszłości jej matki zmierza jej na spotkanie.

Gdy wraz z erupcją Góry Trwogi nastają czasy terroru i przemocy, kobiety muszą stawić im czoła i obronić ludzkość przed śmiertelnym zagrożeniem.


Opinia

"Dzień nastania nocy" to fantastyka o smokach, jakiej potrzebowałam. Zawiera niespiesznie rozbudowywany świat, który został obszernie rozpisany oraz fascynujących bohaterów. Powieść jest jeszcze dłuższa niż "Zakon drzewa pomarańczy", a także ma więcej politycznych intryg względem swojego sequelu. Ciekawym jest również to, że obejmuje ona ogrom elementów religijnych. Przez jej całość czytelnik ma opcję przyglądania się, jak wiara wpływa na akcje i decyzje postaci oraz jak kształtuje ona całe narody.

W lekturze występuje kilka, głównie żeńskich, perspektyw, podzielonych ze względu na ich położenie geograficzne (wschód, zachód, północ i południe). Nasi główni bohaterowie to Glorian, Tunuva, Dumai oraz Wulf, czyli: przyszła królowa, siostra zakonu, kobieta wychowana w świątyni oraz waleczny szlachcic. Ogółem mieliśmy okazję zapoznać się z różnorodnymi bohaterami, którzy kierowali się innymi pragnieniami. Nikt z nich nie był jednak niewart uwagi.

Książkę cechuje naprawdę niepowtarzalny klimat. Spowodowany jest on dbałością o szczegóły autorki. Wykreowała ona całe społeczności, które rozwijały się na przestrzeni stuleci. Zmieniały się ich zwyczaje, wierzenia oraz władcy. Wszystko to zostało rozpisane i uwzględnione chronologicznie na ostatnich kartach powieści. Sposób, w jaki autorka tkała intrygi i łączyła ze sobą pozornie niezwiązane wątki fabularne, był genialny.

Jestem niezmiernie wdzięczna wobec Shannon za wprowadzenie queer reprezentacji, która została wspaniale wkomponowana w całość powieści. Nie wydawała się w żadnym wypadku wymuszona, a raczej stanowiła normalny rozwój wydarzeń. Pojawiło się wiele lesbijskich relacji, ale także związek gejowski, biseksualny, jak i osoby niebinarne oraz osoby trans.

Piekielnie podoba mi się fakt, że Shannon umieściła w książce rzeczy, które dotyczą prawie każdej kobiety - miesiączkę i menopauzę. Nasze bohaterki nie są wyjątkiem od reguły, co miesiąc radzą sobie z niewygodą. Albo jak w przypadku Esbar, gdy osiągają pewny wiek, radzą sobie z menopauzą. Jest to jak najbardziej na plus i więcej fantastyki powinno uwzględniać takie elementy. Szczególnie jak w tym przypadku, gdzie akcja toczy się przez lata.

Myślę, że najbardziej skorzystałam na tej lekturze, ponieważ "Zakon drzewa pomarańczy" czytałam aż cztery lata temu i muszę przyznać, że nie pamiętam wielu szczegółów z tej książki. Dzięki temu byłam w stanie w pełni docenić "Dzień nastania nocy", bez pełnej świadomości, jaki jest koniec tej historii.


Ocena końcowa

(10/10)

Komentarze

Popularne posty