Tancerze Burzy
Tytuł: Tancerze Burzy
Autor: Jay Kristoff
Data publikacji: 04.04.2018
Gatunek: Fantasy, Science Fiction
Ilość stron: 380
Moja miłość do twórczości Jay Kristoffa rozkwitła wraz z przeczytaniem "Nibynocy". Styl pisania tego autora zgrywa się ze mną w sposób niesamowity. Wiedziałam, że muszę przeczytać cykl "Wojny Lotosowe". Niedawno miałam przyjemność czytać książkę opartą na japońskiej mitologii, więc wciągnięcie się we wschodnie klimaty nie sprawiło mi już problemu. Kristoff zabrał mnie na szalenie niebezpieczną wycieczkę po steampunkowej Japonii.
Opis fabuły
Wyspy Shimy umierają. Zanieczyszczenie stłamsiło zwierzynę i zabarwiło niebo na krwistą czerwień. Powietrze nie nadaje się do oddychania, a słońce potrafi wypalać wzrok.
Yukiko przez połowę swojego życia mieszkała otoczona dziką przyrodą i nie musiała znosić niewygód miasta. Odziedziczyła nadzwyczajny dar Przenoszenia, może komunikować się ze zwierzętami, wnikając do ich umysłu. Nikt nie może się o tym dowiedzieć, gdyż ludzie z takimi talentami uważani są za nieczystych. Po śmierci brata bliźniaka i odejściu matki, wraz z ojcem przeniosła się do serca miasta, gdzie znosi rozłąkę z bujną fauną i florą wsi. Masaru jest głównym Łowczym dla wspaniałego cesarza. Niestety, wraz z postępującym wymieraniem świata, brakuje mu zajęć. Ucieka w świat narkotycznego upojenia i nie dba o córkę.
Codzienność rodziny z klanu Kitsune zostaje odmieniona, gdy cesarz wysyła ich na polowanie. Masaru razem z Yukiko i przyjaciółmi ma za zadanie odnaleźć i schwytać Tygrysa Burzy. Problem polega na tym, że te majestatyczne zwierzęta wyginęły. Setki lat nikt nie zaobserwował ich obecności. Czy zdołają odnaleźć mityczne stworzenie? Jeśli nie, czeka ich pewna śmierć z rąk kapryśnego władcy.
Opinia
Wykreowany świat powalił mnie na kolana. Zwykle nie przepadam za skomplikowanymi dystopiami, jednak w tym przypadku, otoczenie sprawdziło się znakomicie. Czułam się, jakbym sama wdychała trujące spaliny, walcząc o każdy oddech i centymetr ziemi, która jeszcze nie została skażona. Otaczająca mnie rzeczywistość wydawała się przytłaczająco realna. Autor poruszył tematykę, która wcale nie jest taka odległa. Niejednokrotnie łapałam się na rozmyślaniu, że kierunek w jakim zmierza współczesny postęp cywilizacyjny jest zaskakująco podobny do tego przedstawionego w utworze. Klęska na wyspach Shimy pokazuje, że planetą trzeba się zająć, zanim będzie za późno.
Kristoff w "Tancerzach Burzy" wykorzystał bardzo podobny zabieg jak w przypadku "Nibynocy". Początkowa część utworu skupiała się na budowaniu świata i przedstawianiu go czytelnikowi w bardzo szczegółowy sposób. Pomogło mi to wciągnąć się w japońskie klimaty, ale równocześnie sprawiło, że wstęp troszkę mi się nudził. Wraz z postępem historii, wzrasta tempo wydarzeń. Zostało zawarte kilka zwrotów akcji, których nie do końca się spodziewałam.
Im dłużej czasu spędzałam przy tym tytule, tym bardziej jego bohaterowie zaczynali nabierać barw. Głównie skupiamy się na nastoletniej Yukiko, ale poznajemy również perspektywę jej ojca i kilku pobocznych postaci. Protagonistka nie została wykreowana na niezniszczalną (i dzięki autorowi za to), potrafi posługiwać się bronią, uczestniczy w treningach, ale nawet jej podwinie się czasem noga. Dziewczyna dostrzega problemy otaczającego ją świata i, gdy odkrywa wszystkie mroczne intrygi korumpujące rząd, zmienia swoje poglądy. Przestała stać biernie, zaczęła działać w celu odratowania Shimy. Cenię sobie w niej lojalność. Nie zostawiała nikogo w potrzebie, choćby ryzykując własnym życiem.
"Fakt, że stoisz wśród tłumu, nie oznacza, że do niego należysz"
Część postaci mnie zdumiała. Odkryli przede mną strony, których bym się po nich zupełnie nie spodziewała. Kończąc książkę, rozumiałam, jakie motywy popychały poszczególne osoby do czynienia strasznych rzeczy. Większość z nich starała się jednak odpokutować za swoje winy. Bohaterowie, z którymi przeżywałam wzloty i upadki, nie byli wyłącznie źli lub dobrzy, odnajdywałam w nich wiele pośrednich odcieni szarości. Dzięki temu, zaskarbili sobie moją sympatię.
Bałam się, że przez wysokie oczekiwania, nie będę czerpała przyjemności z czytania tego utworu. Na szczęście się myliłam, Jay Kristoff mnie nie zawiódł. Być może zachwyt "Tancerzami Burzy" nie równa się mojej ekscytacji przy czytaniu cyklu "Nibynocy", ale książka wciąż trzyma dość solidny poziom. Kilka występujących wad, jak długie wprowadzenie, czy przestoje w akcji sprawiły, że nie trafiła ona do moich całkowitych ulubieńców, ale wciąż warto dać jej szansę! Jestem niezmiernie ciekawa dalszych losów serii i rozwoju akcji. Mam nadzieję, że będzie tylko lepiej.
Lektura zawiera japoński słowniczek, więc wszystkie obcojęzyczne zwroty stają się dla nas łatwe do zrozumienia.
ojej, co za ciekawa akcja, nie znam tego autora i nie przepadam za tym gatunkiem ale w ramach ciekawości czasami kuszę się i na takowe ;)
OdpowiedzUsuńKristoff naprawdę umie pisać fantastykę! Przygotuj się tylko, że akcja czasami bywa wolna na rzecz rozbudowania świata :)
UsuńNie czytam tego typu książek, ale poruszyłaś ważny wątek. Zanieczyszczenie wysp, które z tego powodu umierają. Nasz świat zmierza ku zagładzie, jeżeli będziemy w takim tempie zasypywali go plastikiem, nieczystościami i spalinami. Widzę, że książka bardzo Ci się podobała. Może nakręcą film, wtedy obejrzę. Dzięki za wnikliwą recenzję-)
OdpowiedzUsuńIrena-Hooltaye w podróży
Autor sprytnie wplótł ważne wątki w fantastykę i za to go podziwiam. Szczerze, bardziej liczę na ekranizację Nibynocy, powieści tego samego autora ;)
UsuńNie czytałam nawet nie słyszałam o tej książce. Tematyka raczej nie dla mnie jednak myślę,że w nudne wieczory mogę po nią sięgnąć :) Pozdrawiam serdecznie 😊
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że przypadnie Ci do gustu, jeśli po nią sięgniesz :)
UsuńScience Fiction to nie jest mój dział, niestety. Zawsze omijam go szerokim łukiem :D Recenzję czytało się przyjemnie :)
OdpowiedzUsuńByć może kiedyś zmienisz zdanie i skusisz się na jakąś lekturę z tego gatunku :)
UsuńJak czytam niektóre opisy książek na blogach, to... aż mi smutno, że czasu brak na ich czytanie! Zapisuję sobie tytuły, bo wolny czas nadejdzie i dzięki Ci za ten opis. Jak weszłam na posta- myślałam- kurde znowu "recenzja" książki, dwa słowa, nuda i koniec... a tu ziarno ciekawości zostało zasiane! Jakie błędy popełniła Yukiko? Co to za pozostałe osoby i ich przewinienia?
OdpowiedzUsuńJejku, bardzo dziękuję za miłe słowa. Ogromne znaczenie ma dla mnie opinia czytelników, cieszę się, że jestem w stanie zaciekawić :)
UsuńNabrałam ochoty na japońską fantastykę :)
OdpowiedzUsuńNie pozostaje nic innego, tylko sięgnąć po dobrą lekturę ;)
UsuńCzytam blogi książkowe ale sama ostatnio mało czytam 😁
OdpowiedzUsuńMnie również zdarzają się czytelnicze przestoje! Mam nadzieję, że Twój szybko minie :)
UsuńKsiążka w moim klimacie. :) Polecam ci serię książek Apokalipsa Z. Powinna Ci się spodobać. :)
OdpowiedzUsuńMuszę sprawdzić! Nie słyszałam jeszcze o tym tytule, dzięki za rekomendację :)
UsuńZupełnie nie mój klimat, ale fajnie, że znalazłaś książkę dla siebie :)
OdpowiedzUsuńJakie klimaty wolisz? :)
UsuńBardzo lubię twórczość tego pisarza, mam na półce wszystkie jego książki. Akurat jednak Seria Lotosowa nie jest tak genialna, jak "Nibynoc".
OdpowiedzUsuńZgadzam się, w "Wojnie Lotosowej" Kristoff dopiero się rozkręcał. "Nibynoc" i mnie powaliła na kolana, trafiła do ulubieńców zeszłego roku i czekam na premierę "Darkdawn" :)
UsuńOgólnie wolę, kiedy świat przedstawiony w książce odkrywamy jest stopniowo, podczas posuwania się fabuły do przodu. Wtedy jest ciekawiej i nie ma zwolnień akcji. Pomysł z darem Przenoszenia i komunikowaniem się ze zwierzętami trochę przypomina mi Rozumienie z powieści Robin Hobb, np. w książce Uczeń skrytobojcy. Czytałaś?
OdpowiedzUsuńNiestety jeszcze nie miałam przyjemności przeczytać tej lektury, ale chętnie sprawdzę, czy przypadnie mi do gustu :)
UsuńIleż prawdy zawarto w słowach: "Fakt, że stoisz wśród tłumu, nie oznacza, że do niego należysz". Doskonale napisana recenzja.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! :)
UsuńNiestety nie mój gatunek, ale wiem komu podrzucić ten tytuł
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że tej osobie spodoba się trylogia! :)
UsuńKiedyś bardzo interesowałam się tematyką Dalekiego Wschodu i Japonii, byłam też zafascynowana mangą. A że fantasy i s-f również należą do moich ulubionych gatunków - zainteresowałaś mnie tą książką. W dodatku porusza tematy, które są nam bardzo bliskie i współczesne - wymieranie gatunków i zanieczyszczenie środowiska. Dzięki za polecenie!
OdpowiedzUsuńDrastycznie zniszczone środowisko w "Wojnach Lotosowych" otwiera oczy! Jeśli lubisz klimaty Japonii, całkiem ciekawą książką osadzoną w tamtych rejonach jest "Shadow of the fox", niestety jeszcze nieprzetłumaczona. Na blogu mam już jej recenzję :)
Usuńzdecydowanie nie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńA co lubisz czytać? :)
UsuńPowiem tak. Cały cykl stoi już na mojej półce, bo znajomy gorąco polecał, a teraz ty polecasz gorąco w recenzji. Oj będę musiał znaleźć czas na to, aby Wojny Lotosowe poczytać :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie, naprawdę warto po niego sięgnąć ;)
UsuńTe zdjęcia tytułowe postów to takie małe dzieła sztuki. Naprawdę samo zdjęcie potrafi zachęcić do odwiedzenia strony
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło! Lubię robić zdjęcia, więc połączyłam te dwie pasje :)
Usuń