Wojownik Altaii | recenzja
Autor: Robert Jordan
Data publikacji: 17.03.2020
Gatunek: Fantasy
Ilość stron: 364
Bardzo chciałam, by "Wojownik Altaii" przypadł mi do gustu. Robert Jordan zasłynął z cyklu "Koło Czasu" i miałam nadzieję, że powoli wciągnę się w jego twórczość. Choć recenzowany przeze mnie tytuł nie ukazał się za życia autora, podobno jest on jedną z jego początkowych prac.
Uwaga. Poniżej pojawi się jeden, niezbyt wielki spoiler.
Opis fabuły
Barbarzyńskie plemię Altaii stoi na granicy wymarcia. Przywódca - Wulfgar, żeby ocalić swój lud, musi walczyć z okrutnymi królowymi, prorokami demonicznych religii i złą magią. Może mu w tym pomóc przybysz z innego świata, ale najpierw musi on nauczyć się zadawać właściwe pytania. Co jeśli wiedza, którą posiądzie Wulfgar zamiast uratować lud Altaii, go zniszczy?
Opinia
Fabuła tej książki miała zadatki na to, by być naprawdę ciekawa. Ludność doświadcza suszy i walczy z niemalże bezpłodną ziemią. Wyraźnie zaznaczony jest motyw wybrańca. W praktyce główny cel bohaterów schodził na drugi (albo i dalszy) plan. Zawsze znalazła się inna, ważniejsza w danym momencie rzecz. Męskie postaci zbyt często ślepo podążały za prymitywnymi potrzebami, zamiast skupić się na swoim celu.
Kolejny zarzut jest wobec budowy świata przedstawionego. Miał on swój potencjał, który niestety nie został rozwinięty. Miejscami wrzucone zostały nowe rośliny, czy egzotyczne zwierzęta. W teorii istnieje także podróż między wymiarowa. Wszystko to wtrącono niczym refleksję, bez żadnego uzasadnienia. Było to dla mnie zdecydowanie za mało dopracowane.
Mocno razi niezwykle przedmiotowe traktowanie kobiet. W realiach plemiennych ich rola ograniczała się do usługiwania mężczyznom na wszystkie możliwe sposoby oraz ciągłego uniżania się. Można było sprzedać nieusłuchaną kobietę do niewoli i nie wywoła to najmniejszego oburzenia. Niektórzy bohaterowie zwracają uwagę na ten znaczący problem lecz pozostaje on nierozwiązany. Dla większości społeczeństwa uznawane jest to za normę.
Pojawiało się również napastowanie seksualne, które ponownie uważano za naturalną kolej rzeczy. Niezależnie od tego, kiedy napisano tę powieść, nie jestem w stanie obojętnie reagować na takie sceny. Kompletnie nie rozumiałam, jak Wulfgar mógł zachowywać stoicki spokój, gdy został zgwałcony. Narrator nie uznał za stosowne rozwinąć sytuację. Wygląda to, jakby autor nie uznawał gwałtu jako formy przemocy.
Nie była to koniecznie zła książka, jednak klimaty wielkich bitw oraz nieustannej walki w tym wypadku mnie nie zaintrygowały. Czuło się, jakby był to dopiero pierwszy szkic, który mógł ulec poprawie przed publikacją.
Ocena końcowa
![]() |
(4/10) |
Komentarze
Prześlij komentarz