"Pamięć Zwana Imperium" Arkady Martine | recenzja
Tytuł: "Pamięć Zwana Imperium"
Autor: Arkady Martine
Data publikacji: 09.11.2021
Gatunek: Fantasy, Science Fiction
Liczba stron: 540
Opis fabuły (od wydawcy)
Fascynujące połączenie pełnej akcji międzygwiezdnej powieści przygodowej z mroczną zagadką kryminalną.
Ambasador Mahit Dzmare przybywa do stolicy obejmującego wiele układów planetarnych Imperium Teixcalaanlijskiego i dowiaduje się, że jej poprzednik, ambasador ich małej, lecz zawzięcie broniącej swej niezależności stacji górniczej, nie żyje. Nikt nie chce przyznać, że jego śmierć nie była wypadkiem – ani że następną ofiarą może być Mahit, ponieważ polityczna niestabilność sięgnęła już najwyższych kręgów cesarskiego dworu. Mahit musi odnaleźć winnego, ocalić własne życie i uratować ojczystą stację przed nieustanną ekspansją Teixcalaanu. Jednocześnie musi nauczyć się funkcjonować w obcej kulturze, wdaje się w intrygi na własną rękę oraz ukrywa straszliwie groźną technologiczną tajemnicę, która może spowodować koniec jej stacji i jej sposobu życia… albo uratować je przed zagładą.
Opinia
Oczekiwałam od tej powieści czegoś innego, niż finalnie zostało zaprezentowane. Do science fiction zazwyczaj podchodzę ostrożnie, bo albo je uwielbiam, albo mnie ono zawodzi. W tym wypadku skłaniam się bardziej ku tej drugiej opcji. Spodziewałam się niezwykle wartkiej akcji, co być może było błędem z mojej strony.
"Pamięć Zwana Imperium" skupia się na politycznym aspekcie historii. Niezwykle ciekawa była historia, którą chciano nam przedstawić, ale i ona nie została dopracowana, a w szczególności sposób przedstawienia świata. Wszystko rozkręcało się strasznie wolno, do tego stopnia, że potrafiłam się znudzić zanim ukazywała się następna informacja. Zdarzało mi się, że nie mogłam się skupić i z tego powodu było mi dość ciężko dokończyć czytanie.
Myślę, że część moich problemów z tą powieścią związane jest z główną bohaterką. Nie czułam z nią żadnej więzi. Tak naprawdę to niczego nie czułam, a to najgorsze, co może być. Mahit dała się znać jako ignorancka, a wiązało się to z potrzebą autora, by wrzucić każdy możliwy detal w rozmowach, zamiast w osobnych opisach. Jedną z największych wad tej lektury jest to, że autor wszystko czytelnikowy opowiadał, zamiast pokazać poprzez ciekawe zabiegi fabularne. Po prawdzie, książka zawierała mnóstwo dialogów i to głównie dzięki nim dowiadywaiśmy się o świecie przedstawionym.
Ciężko by było nie wspomnieć o imionach postaci, które stworzone są z liczby i następującego po niej rzeczownika. Bardzo szybko zaczęło mnie to irytować i szczerze gubiłam się, zapominając kto jest kim. Z jednej strony jest to unikatowe rozwiązanie, ale niestety nie wypada ono dobrze w praktyce.
Niektóre elementy po prostu nie miały sensu, tak jak klasyczny system poczty. Nawet w obecnym świecie fizyczne listy przechodzą do historii. Podobnie działania Mahit jako ambasadorki. Tak naprawdę nie wywiązywała się ze swoich obowiązków, na co jej po prostu pozwolono.
Nie jest to zła powieść, ale zupełnie do mnie nie trafiła i pewnie przez to tak czepiam się detali, które innym mogłyby nie przeszkadzać. Myślę, że każdy powinien wyrobić swoją opinię po jej przeczytaniu.
Ocena końcowa
(4/10) |
Komentarze
Prześlij komentarz